365 dni - Blanka Lipińska 📖


Polska odpowiedź na "Pięćdziesiąt twarzy Greya" połączona z "Ojcem chrzestnym"? Czy "365 dni" Blanki Lipińskiej jest książką wartą uwagi?
Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste dziewiąte urodziny, dziewczyna zostaje porwana. Porywaczem okazuje się głowa sycylijskiej rodziny mafijnej, szalenie przystojny, młody Don – Massimo Toricelli. Mężczyzna kilka lat wcześniej przeżył zamach na swoje życie. Postrzelony kilka razy prawie umarł – a kiedy jego serce przestało bić, przed oczami zobaczył dziewczynę, a dokładnie Laurę Biel. Gdy przywrócono go do życia, obiecał sobie, że odnajdzie kobietę, którą zobaczył.

Massimo daje dziewczynie 365 dni na to, by go pokochała i została z nim.
Zacznijmy od cudownego porównania, które widnieje na okładce - "Ojciec chrzestny w połączeniu z Pięćdziesięcioma twarzami Greya". Powiedzcie mi czy ktoś naprawdę uważa takie stwierdzenia za zachęcające? Nie mam na celu nikogo obrażać czy urazić, ale moim zdaniem porównania do znanych dzieł stają się krzywdzące dla książki. Dlaczego? Do "Ojca chrzestnego" się nie odniosę, ponieważ nie czytałam, ale "Pięćdziesiąt twarzy Greya"... Chyba każdy erotyk już został do tego porównany. Tylko po co? "365 dni" jest polską odpowiedzią na Greya, ale jestem zdania, że to jej bardziej uwłacza niż schlebia. Bowiem dzieło polskiej autorki nie jest po brzegi wypełnione seksem, nie napastuje naszej wyobraźni scenami zbliżeń, a jedynie zawiera takowe sceny. I co ważniejsze, uważam, że stylistycznie również wygrywa z panem o pięćdziesięciu twarzach.

Abstrahując już od porównań, mamy tu do czynienia z książką, w której pomysł na fabułę jest intrygujący. Chodzi mi oczywiście o część dotyczącą śmierci, wizji i samego ultimatum 365 dni. I choć byłam bardzo ciekawa tego tytułu, to nie do końca wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Dlatego to, co otrzymałam było dla mnie zaskoczeniem.

Jak przystało na mafiozę, Massimo jest stanowczy, bezwzględny i brutalny, jednak w relacjach z Laurą stara się utrzymywać względny spokój. Od pierwszego momentu, kiedy nasi bohaterowie się spotykają i później rozmawiają wiadomo, że mężczyzna jest po uszy zakochany w kobiecie, może by rzec, że ma na jej punkcie wręcz obsesję. Na jej oczach zabija, w sprawach biznesowych pozostaje niewzruszony, ale kiedy przychodzi co do czego i skupia się na Laurze, to odkrywa swoje drugie oblicze. Staje się troskliwym, zakochanym mężczyzną, który po prostu pragnie zdobyć kobietę. I to mnie po części urzekło.

Autorka w bardzo fajny sposób wykorzystała powszechnie znaną barierę językową. Laura jest Polką, Massimo Włochem i w swojej relacji posługują się językiem angielskim. Jednak fakt, iż mężczyzna nie zna polskiego, a kobieta włoskiego został wykorzystany w niejednej scenie i ma naprawdę duże znaczenie.

Na początku wspomniałam, że sceny zbliżeń nie stanowią podstawy książki. I jest to prawda. Są tylko jej częścią, ale warto dodać, że naprawdę dobrą częścią. Sceny te są odważne, przedstawione w sposób tak sugestywny i sensualny, że oczyma wyobraźni fabuła rozgrywa się niczym film. Jako, iż mamy tu do czynienia z romansem z domieszką erotyka, uważam, że sceny te są bardzo dobrze wpasowane, a ich odwaga wynika z braku zahamowań u bohaterów.

Książka przenosi nas w różne miejsca, między innymi jesteśmy we Włoszech, w Polsce i podróżujemy. Przewija się tu również ogrom postaci, jest ich naprawdę dużo i są dopracowane. Mamy do czynienia z mafią, strzelaniną, pogróżkami, ale także i bardziej codziennymi sprawami, jak spotkanie z byłym facetem, problemy antykoncepcji czy rozmowy między przyjaciółkami. Oprócz głównych bohaterów, na uwagę zasłużyli również bohaterowie poboczni, którzy bez przerwy towarzyszą Laurze i Massimo.

Na koniec, zakończenie książki. Nie wiem czemu, ale jakoś miałam zakodowane w głowie, że "365 dni" to jedno tomówka. Zupełnie nie wiem skąd mi się to wzięło, ale byłam o tym święcie przekonana. Do czasu, gdy przeczytałam ostatnią stronę książki. Moja reakcja była następująca: "co?! Jak to koniec? Przecież... jeden tom... Zakończenie oczywiste z pewnych względów... Ale że co?". Tak więc to prawda, jak nic będzie drugi tom!

"365 dni"to lektura, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Zapewniła sporo akcji, przyjemny wątek miłosny oraz dreszczyk emocji. Jestem bardzo ciekawa drugiego tomu i mam nadzieję, że pojawi się dosyć szybko. Autorce chcę pogratulować bardzo dobrej odpowiedzi na światowy bestseller i życzyć owocnej pracy nad kontynuacją!

Dziękuję!

5 komentarzy:

  1. Być może kiedyś dam szansę tej książce, ale na pewno nie nastąpi to zbyt szybko.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mnie ten tytuł ciekawi. Zbiera skrajne opinie z przewagą tych mocno negatywnych. Chyba muszę na własnej skórze sprawdzić, czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo podobne zdanie :D
    Do tego napisu na okładce to się nawet nie odniosę... No kogoś pogięło i to ostro po prostu.
    Porównanie do Greya też bez sensu. Po co i na co?
    Aczkolwiek trzeba przyznać, że chwyt marketingowy fenomenalny.
    Czytało mi się przyjemnie i czekam na kolejny tom :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba sobie odpuszczę. Czuje, że po jej czytaniu będę rozczarowana.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi jednak lepiej czytało się ostatnio "Podejrzanego"...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 Książkowa Pasja , Blogger