Ogród małych kroków - Abbi Waxman [przedpremierowo] 📖
Czy śmierć najbliższej Ci osoby zawsze musi być końcem? Czy da się cieszyć pełnią życia bez niej? Czy pogodzenie się z losem następuje od razu, a może trzeba do tego dojrzeć? Zapraszam na recenzję debiutu Abbi Waxman!
Uśmiech na twarzy oraz śmiech to nieodzowne czynniki towarzyszące czytaniu "Ogrodu małych kroków". Humor w postaci dialogów i monologów wprost wylewa się z tej książki. Autorka zadbała o to, aby czytelnik nie nudził się podczas lektury jej dzieła. Ten element sprawia, że ma się ochotę kontynuować czytanie. Oprócz tego od samego początku bohaterowie nie pozwalają się nie lubić. :)
Ale może zacznijmy od opisu...
Nasza główna bohaterka to Lily, wdowa wychowująca dwie córki, Annabel i Clare, pracująca jako ilustratorka w wydawnictwie. Po śmierci męża kobieta popadła w rutynę opierającą się na pracy i obowiązkach domowych. Pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia - klient prosi o zilustrowanie serii przewodników po warzywach. Celem wykonania, jak najlepszych rysunków Lily zostaje skierowana na kurs ogrodnictwa. Jednakże rozpoczynając go, nie wie jeszcze ile zmieni on w jej życiu...
Bohaterką, której nie zależy pominąć jest siostra Lily, Rachel. Niewątpliwie jest to postać wprowadzająca sporo dodatkowego humoru i zamieszania (tylko w pozytywnym sensie). Cechuje ją troska o siostrę i jej "statyczny" żywot. Pomimo protestów stara się pokazać Lily, że posiadając niemały bagaż nadal może wieść w pełni normalne życie. Poza chwilami, kiedy obserwujemy starania o poprawę sytuacji siostry możemy dostrzec stosunek Rachel do Annabel i Clare. Jest ona niewątpliwie ciotką, która okazuje dzieciom ciepło i czułość. Z wielu powodów to właśnie siostra głównej bohaterki stała się moją ulubioną postacią.
Na chwilę skupmy się na samym kursie, na który uczęszcza Lily wraz z najbliższymi. Jest on nie tylko okazją do poznania nowych ludzi, lecz także nabycia umiejętności, które mogłyby wydawać się na co dzień zbędne. Dla głównej bohaterki to także okazja do otrzymania kilku cennych lekcji. Wraz z upływem czasu i kolejnych zajęć Lily stawia czoło zarówno przeszłości, jak i teraźniejszości. Powoli jej rany zaczynają się goić.
Kolejną ważną cechą książki, którą chciałabym omówić jest znakomicie utrzymana proporcja. Wiem, brzmi to dość dziwnie, już tłumaczę. W trakcie czytania można zauważyć, iż pani Waxman konsekwentnie trzyma się wyznaczonych przez siebie założeń - książka jest utrzymana w wesołym tonie, porusza temat straty, radzenia sobie z nią, a na dodatek całość przeplata się z wątkiem miłosnym, który jest zepchnięty na drugi plan. I bardzo dobrze! Na rynku mamy dosłownie przepych książek o tematyce stricte miłosnej. Z tego względu miło jest czasem zaznać odmiany i sięgnąć po lekturę, która wątek miłosny traktuje jako dodatek do całokształtu.
Skoro jesteśmy już w tym temacie, to należy podkreślić, że autorka nawet przy użyciu pobocznego wątku stara się nas czegoś nauczyć. Przez większość książki pozostajemy w niepewności i możemy się tylko domyślać, jak rozwinie się akcja. Jednak najważniejszą lekcją, którą należy wyciągnąć jest nieocenianie ludzi po pozorach.
Miłym zaskoczeniem odnośnie sposobu wydania książki jest umieszczenie pomiędzy rozdziałami rad i opisów z przewodnika, nad którą wraz z wydawnictwem pracuje Lily. Każdy przerywnik dotyczy innego warzywa lub po prostu odnosi się do uprawy ogródka, a na dodatek zawiera ilustrację i przydatne wskazówki dla osób początkujących.
Element ten jest według mnie jest charakterystyczną cechą "Ogrodu małych kroków" i stwarza swoisty klimat, wprowadzając czytelnika głębiej w świat przedstawiony.
Na koniec chciałabym poświęcić chwilę tytułowi książki. "Ogród małych kroków" to według mnie swoista metafora odnosząca się do postępów poczynionych przez Lily. Tytułowy ogród to po prostu miejsce, do którego kobieta udaje się na kurs. Jednocześnie jest to miejsce, w którym niczym dziecko zaczyna stawiać swoje pierwsze, małe kroki ucząc się żyć od nowa.
Moim zdaniem nazwa książki nadana przez panią Waxman jest nie tylko trafna, ale i na swój sposób piękna. Przy pomocy trzech słów codziennego użytku autorka podsumowuje całą historię.
Lektura książki pani Abbi Waxman była czystą przyjemnością. Towarzyszący śmiech oraz nieschodzący uśmiech z twarzy są potwierdzeniem dobrze spędzonego czasu. "Ogród małych kroków" to historia dająca nadzieję, a także pokazująca, że radość z życia można odkrywać nawet w niespodziewanych okolicznościach. Serdecznie polecam to dzieło każdemu, kto przechodzi przez trudny okres swojego życia i nie wie, jak odnaleźć drogę ku lepszemu!
Pamiętajcie, premiera już 14 czerwca!
Moja ocena książki: ✯✯✯✯✯✯✯✰✰✰
"Gdy próbujemy nowych rzeczy, często kończy się to bólem, prawda?"
Uśmiech na twarzy oraz śmiech to nieodzowne czynniki towarzyszące czytaniu "Ogrodu małych kroków". Humor w postaci dialogów i monologów wprost wylewa się z tej książki. Autorka zadbała o to, aby czytelnik nie nudził się podczas lektury jej dzieła. Ten element sprawia, że ma się ochotę kontynuować czytanie. Oprócz tego od samego początku bohaterowie nie pozwalają się nie lubić. :)
Ale może zacznijmy od opisu...
Minęły trzy lata, odkąd Lily w wypadku straciła męża. Udaje jej się normalnie funkcjonować, nawet odnosi sukcesy jako ilustratorka w wydawnictwie, jednak wciąż bardzo tęskni za ukochanym. Jak ognia unika nawiązywania nowych znajomości, a czas wolny spędza w towarzystwie córek i rozrywkowej siostry. Dlatego gdy w ramach przygotowań do nowego projektu firma wysyła ją na kurs ogrodnictwa, Lily zabiera rodzinę ze sobą. Dziewczyny świetnie się bawią, a jej udaje się na kilka chwil zapomnieć o tęsknocie.
Szybko okazuje się, że sadzenie roślin i pielenie grządek to nie tylko przyjemne hobby, ale też okazja, by spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i skonfrontować się z niewygodną prawdą o sobie samej.
Szybko okazuje się, że sadzenie roślin i pielenie grządek to nie tylko przyjemne hobby, ale też okazja, by spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i skonfrontować się z niewygodną prawdą o sobie samej.
Nasza główna bohaterka to Lily, wdowa wychowująca dwie córki, Annabel i Clare, pracująca jako ilustratorka w wydawnictwie. Po śmierci męża kobieta popadła w rutynę opierającą się na pracy i obowiązkach domowych. Pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia - klient prosi o zilustrowanie serii przewodników po warzywach. Celem wykonania, jak najlepszych rysunków Lily zostaje skierowana na kurs ogrodnictwa. Jednakże rozpoczynając go, nie wie jeszcze ile zmieni on w jej życiu...
Bohaterką, której nie zależy pominąć jest siostra Lily, Rachel. Niewątpliwie jest to postać wprowadzająca sporo dodatkowego humoru i zamieszania (tylko w pozytywnym sensie). Cechuje ją troska o siostrę i jej "statyczny" żywot. Pomimo protestów stara się pokazać Lily, że posiadając niemały bagaż nadal może wieść w pełni normalne życie. Poza chwilami, kiedy obserwujemy starania o poprawę sytuacji siostry możemy dostrzec stosunek Rachel do Annabel i Clare. Jest ona niewątpliwie ciotką, która okazuje dzieciom ciepło i czułość. Z wielu powodów to właśnie siostra głównej bohaterki stała się moją ulubioną postacią.
Na chwilę skupmy się na samym kursie, na który uczęszcza Lily wraz z najbliższymi. Jest on nie tylko okazją do poznania nowych ludzi, lecz także nabycia umiejętności, które mogłyby wydawać się na co dzień zbędne. Dla głównej bohaterki to także okazja do otrzymania kilku cennych lekcji. Wraz z upływem czasu i kolejnych zajęć Lily stawia czoło zarówno przeszłości, jak i teraźniejszości. Powoli jej rany zaczynają się goić.
Kolejną ważną cechą książki, którą chciałabym omówić jest znakomicie utrzymana proporcja. Wiem, brzmi to dość dziwnie, już tłumaczę. W trakcie czytania można zauważyć, iż pani Waxman konsekwentnie trzyma się wyznaczonych przez siebie założeń - książka jest utrzymana w wesołym tonie, porusza temat straty, radzenia sobie z nią, a na dodatek całość przeplata się z wątkiem miłosnym, który jest zepchnięty na drugi plan. I bardzo dobrze! Na rynku mamy dosłownie przepych książek o tematyce stricte miłosnej. Z tego względu miło jest czasem zaznać odmiany i sięgnąć po lekturę, która wątek miłosny traktuje jako dodatek do całokształtu.
Skoro jesteśmy już w tym temacie, to należy podkreślić, że autorka nawet przy użyciu pobocznego wątku stara się nas czegoś nauczyć. Przez większość książki pozostajemy w niepewności i możemy się tylko domyślać, jak rozwinie się akcja. Jednak najważniejszą lekcją, którą należy wyciągnąć jest nieocenianie ludzi po pozorach.
Miłym zaskoczeniem odnośnie sposobu wydania książki jest umieszczenie pomiędzy rozdziałami rad i opisów z przewodnika, nad którą wraz z wydawnictwem pracuje Lily. Każdy przerywnik dotyczy innego warzywa lub po prostu odnosi się do uprawy ogródka, a na dodatek zawiera ilustrację i przydatne wskazówki dla osób początkujących.
Element ten jest według mnie jest charakterystyczną cechą "Ogrodu małych kroków" i stwarza swoisty klimat, wprowadzając czytelnika głębiej w świat przedstawiony.
Na koniec chciałabym poświęcić chwilę tytułowi książki. "Ogród małych kroków" to według mnie swoista metafora odnosząca się do postępów poczynionych przez Lily. Tytułowy ogród to po prostu miejsce, do którego kobieta udaje się na kurs. Jednocześnie jest to miejsce, w którym niczym dziecko zaczyna stawiać swoje pierwsze, małe kroki ucząc się żyć od nowa.
Moim zdaniem nazwa książki nadana przez panią Waxman jest nie tylko trafna, ale i na swój sposób piękna. Przy pomocy trzech słów codziennego użytku autorka podsumowuje całą historię.
Pamiętajcie, premiera już 14 czerwca!
Moja ocena książki: ✯✯✯✯✯✯✯✰✰✰
Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie:
themensbooks.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńTa książka jest taka ciepła :D Bardzo mi się podobała ;D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Akurat na słoneczne dni :)
UsuńTaka recenzja to świetna zachęta do przeczytania książki. Czekam na premierę, bo lubię tego rodzaju książki i nabrałam na nią apetytu. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńBardzo miła lektura :)
UsuńPozdrawiam!
Niestety ogrodnictwo to nie hobby dla mnie. Czasem mam wrażenie ze jak wchodzę do pokoju to kwiaty zaczynaja gubić liście ;) na nic sie zdają rozmowy czy muzyka klasyczna , po prostu nie mam podejścia fo roślin. Jednak dzięki Twojej recenzji myśle ze książka może mnie zainteresować. Z pewnością po nią sięgnę . Blog będę obserwować i czekać na kolejne inspiracje czytelnicze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytankanadobranoc.blogspot.ie
Ja na początku też nie wiedziałam czy jest to książka dla mnie, właśnie ze względu na poruszony temat ogrodnictwa! Jednakże okazało się, że jest to coś więcej niż tylko poradnik :)
UsuńSerdecznie zapraszam i liczę na to, że jeszcze nie raz uda mi się Cię zainspirować !
Już na kolejnym blogu widzę pozytywną opinię. Czytając jej opis pewnie bym nie sięgnęła, ale wiem, że opisy czasami bywają mylące:))
OdpowiedzUsuńSądzę, że ten jest wyjątkowo mylący:)
UsuńWspaniała recenzja! Zachęciłaś mnie do przeczytania ;3
OdpowiedzUsuńpodobiektywemdarii.blogspot.com
Dziękuje, bardzo się cieszę :)
UsuńGrunt to promować czytelnictwo! :)
Po tak pozytywnych recenzjach cieszę się, że zgodziłam się na tę książkę. Już niedługo będę ją czytać i mam nadzieję, że równie mocno przypadnie mi do gustu.:)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego czytania :)
UsuńŚliczne zdjęcia i bardzo fajna recenzja :D Nie mam ręki do kwiatów, potrafię ususzyć nawet kaktusa, ale może ta książka to coś dla mnie :D Nigdy nie czytałam niczego podobnego, a lubię taki powiew czytelniczej świeżości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek
Dziękuję! :)
UsuńJa też często nie sięgam po podobne tytuły, ale odmiana jest fajna ;)
Czekam właśnie na swój egzemplarz i już nie mogę doczekać się tej lektury :)
OdpowiedzUsuńps. dołączam do grona obserwujących - przepiękny blog <3 i zapraszam do siebie tomandbooks.blogspot.com pozdrawiam :*
Miłej lektury! :)
UsuńDziękuję i mam nadzieję, że będzie Ci się tu podobać:)
Tak coś czuję, że datę 14 czerwca zaznaczę sobie w kalendarzu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
To Read Or Not To Read
Naprawdę warto :)
Usuń