"Bez winy" - Mia Sheridan 📖

Z książkami autorstwa Mii Sheridan miałam już styczność wcześniej. W kolejce oczekują jeszcze na przeczytanie "Eden" i "Calder", a "Stinger" dumnie prezentuje się na półce książek skończonych. "Bez słów" natomiast dosłownie wyrwało mi serce, roztrzaskało je w kawałki, a następnie skleiło w jedną, spójną całość. Z tego właśnie powodu stawiałam "Bez winy" naprawdę wysoką poprzeczkę. Graficzna oprawa wydania sugeruje, że obie książki są z jednej serii, jednakże opowiadają one historie różnych bohaterów.


"Prawdziwa miłość to największy skok na główkę, jaki istnieje."

Kira nie ma grosza przy duszy, za to mnóstwo kłopotów. W przeszłości odebrano jej to, co najważniejsze. Teraz musi postawić wszystko na jedną kartę, aby odmienić swój los.

Grayson walczy o przerwanie pasma życiowych niepowodzeń, ale przytłaczający ciężar wyrzutów sumienia kruszy resztki jego nadziei na lepsze jutro. Kira składa mu propozycję, która może go ocalić. Wystarczy tylko, że złoży przysięgę, nawet jeśli nie zamierza jej dotrzymać…

Obiecali sobie wieczność, nie wiedząc, że jedna chwila może odmienić całe życie.

Czy miłość da im kolejną szansę, choć żadne z nich nie jest bez winy?

W "Bez winy" poznajemy Kirę. Jest to młoda kobieta znajdująca się w trudnej sytuacji materialnej. W celu ratowania się przed byciem bezdomną, dosłownie, wysuwa propozycję w stronę Graysona Hawthorna. Owa propozycja ma wpływ na życie obojga i łączy ich losy nieprzerwanie ze sobą.


Na wstępie muszę wspomnieć, że książka niestety nie spełniła moich wymagań. Spodziewałam się po niej trochę więcej. Po przeczytaniu "Bez słów" sądziłam, że następna książka z owej serii będzie równie dobra. Nie mogę powiedzieć, że jest to zła lektura, bo pod żadnym względem tak nie jest. Pomimo że czytało mi się ją dosyć opornie, ze dwa razy zdarzyło mi się uronić kilka łez, to w końcowym rozrachunku nie mogę szczerze powiedzieć, że jestem zachwycona otrzymaną historią. 

Dużą zaletą "Bez winy" jest ponownie, tak jak w przypadku "Bez słów", kreacja bohaterów. Pani Sheridan tworzy postacie złożone, głębokie, które pozwalają na utożsamianie się z nimi. W tym przypadku otrzymaliśmy bohaterkę pozbawioną majątku, szukającą sposobu na przetrwanie oraz bohatera pokrzywdzonego przez zrządzenia losu oraz najbliższych. Mieszanka tej dwójki jest łatwopalna i totalnie wybuchowa.

Skupiając się na chwilę na fabule, przyznam, że nie była ona, jak w większości nowych książek, bardzo przewidywalna. Mia Sheridan stara się zaoferować swoim czytelnikom nowy pomysł na prowadzenie akcji.

Plusem owej lektury jest fakt, że nie jest to jeden z kolejnych erotyków, które są teraz masowo wydawane. Autorka napisała naprawdę dobry romans w prawdziwym tego gatunku znaczeniu. Nie jesteśmy zalewani zbędnymi w owej historii opisami, skupiamy się na tym co rzeczywiście ważne - uczuciach.


Pomimo niebanalnego pomysłu na akcję, problemy poruszane przez autorkę oraz dobrą kreację bohaterów, nie umiałam dać się tej książce porwać. Czegoś mi w niej brakowało. Czytanie jej zajęło mi zaskakująco sporo czasu, jednak nie uznaję tego za czas zmarnowany, książka sama w sobie jest dobra.

Szczerze, mam lekki problem, aby stwierdzić komu mogę polecić "Bez winy". Na pewno jest to dobra lektura dla osób lubiących romanse, jednakże nie mam weny, by rozwinąć tą myśl.

Ocenę tej książki pozostawię Wam.
Czytaliście? Byliście zachwyceni czy tak, jak ja raczej nieusatysfakcjonowani? Dajcie znać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 Książkowa Pasja , Blogger