Jennifer L. Armentrout to jedna z moich ulubionych autorek, po której każdą książkę sięgam, jak najszybciej po premierze. Gdy więc nadarzyła się okazja, aby zrecenzować jej najnowsze dzieło zatytułowane "The Prince", nie wahałam się ani chwili i zgłosiłam się. I dzisiaj przybliżę wam ten tytuł :)
Zacznijmy od tego, że "The Prince" jest dodatkiem do trylogii Armentrout "Wicked". Owa trylogia opowiada losy Ivy Morgan, jednak dzisiaj nie na niej będziemy się skupiać. Nowela będąca dodatkiem jako główną bohaterkę obiera Brighton Jussier, przyjaciółkę Ivy. I już w tym momencie mogę wam powiedzieć, że jeśli nie czytaliście "Wicked", to nic nie szkodzi. Ja również nie czytałam. Autorka zadbała o to, aby "The Prince" mogło stanowić odrębną książkę czytaną niezależnie od trylogii. I przyznam szczerze, że udało jej się to znakomicie!
"The Prince" nie tylko przybliża nam historię Brighton, lecz także doskonale wprowadza nas w świat stworzony przez autorkę.I to właśnie jemu chcę poświęcić teraz chwilę. Połączenie naszego świata ze światem fae nigdy nie wydawało mi się ciekawym pomysłem do czasu, aż za sprawą tej książki przekonałam się, jakie to połączenie może być dobre! Muszę jednak także wspomnieć, że jeśli wraz ze słowem fae na myśl od razu przychodzą wam bohaterowie książek Maas, to musicie puścić ich w zapomnienie. Bohaterowie stworzeni przez Armentrout to bardziej krwiożercze stworzenia. Nie posiadające większych mocy, jednak potrafiące zauroczyć człowieka, by następnie pochłonąć jego energię. Czasami przy okazji rozrywając ciało ostrymi zębami. Choć początkowo lektura Księcia przywodziła mi na myśl Dwory Maas, to z każdą kolejną stroną podobieństwa się rozmywały.
Brighton należy do organizacji zwanej Order, zajmującej się utrzymywaniem porządku między rasą ludzką, a fae. Naznaczona bolesnymi wspomnieniami wiążącymi się z fae kobieta szuka zemsty, a gdzie się nie odwróci napotyka tytułowego Księcia. Gdy bez śladu znikają młodzi fae, Brighton podejmuje się misji poszukiwawczej z częściowym udziałem fae z Dworu Lata. Pozwólcie, że tutaj zakończę omawianie fabuły. Przejdźmy teraz do samych wrażeń z czytania.
Główna bohaterka przypadła mi do gustu, polubiłam jej charakter, poczucie niezależności, własnej siły oraz cięty język. Książę odznaczył się w moich oczach czułością, troską, lecz także stalowym charakterem, kiedy przychodziły trudniejsze chwile. Razem wzięci stworzyli naprawdę interesującą parę. Dokładając do tego świetną chemię otrzymujemy przyjemny wątek romantyczny.
Równie dobry jest sam główny wątek fabuły skupiający się na zaginionych fae oraz ogólnie ich rasie. Przedstawienie pomniejszych fae oraz Księcia, który jest jednym z Ancients, czyli coś w rodzaju Pierwotnych, pozwala obserwować czytelnikowi i uczyć się natury tej rasy. Brutalność, żywienie się energią ludzi oraz ich atakowanie - to wszystko składa się na wykreowany na nowo przez autorkę rodzaj bohaterów.
Równie dobry jest sam główny wątek fabuły skupiający się na zaginionych fae oraz ogólnie ich rasie. Przedstawienie pomniejszych fae oraz Księcia, który jest jednym z Ancients, czyli coś w rodzaju Pierwotnych, pozwala obserwować czytelnikowi i uczyć się natury tej rasy. Brutalność, żywienie się energią ludzi oraz ich atakowanie - to wszystko składa się na wykreowany na nowo przez autorkę rodzaj bohaterów.
Całość powleczona w znakomity styl i język, stanowi przyjemną lekturę. Jest tylko jeden problem, który jednocześnie można uznać za olbrzymią zaletę tytułu - cliffhanger. "The Prince" jest zakończone bardzo dobrym, ale denerwującym czytelnika cliffhangerem. To po prostu taki paradoks - wiesz, że zakończenie nadeszło w idealnym momencie, jednak kiedy pomyślisz, że kolejna nowela będąca kontynuacją pojawi się dopiero za około rok, to twoje czytelnicze serce woła o pomstę do nieba!
Dziękuję autorce!
Fajnie, że książka przypadła Ci do gustu. 😊
OdpowiedzUsuńMam na oku twórczość tej autorki, ale raczej sięgnę po jej inne książki :)
OdpowiedzUsuńPoproszę o wydanie wszystkich powieści tej Pani w Polsce <3
OdpowiedzUsuń