Do wszystkich chłopców, których kochałam - Jenny Han 📖


Młodzieżówka, o której ostatnimi czasy jest bardzo głośno za sprawą ekranizacji Netflixa - "Do wszystkich chłopców, których kochałam" - hit czy kit? Parę słów na temat samej książki oraz jej adaptacji filmowej!

Lara Jean właśnie zaczyna naukę w klasie maturalnej. Jej starsza siostra wyjechała na studia do Szkocji, zrywając przy tym z chłopakiem, a młodsza robi wszystko, aby zaszczepić w ojcu chęć posiadania psa.
Dziewczyny Song, jak same siebie nazywają, kilka lat wcześniej straciły matkę i dbają o to, aby nie zapomnieć o swoich koreańskich korzeniach i najbardziej ułatwić ojcu wychowanie trójki dorastających córek.
Lara Jean w pudle na kapelusze, które dostała od matki, trzyma listy miłosne. I to nie byle jakie! Dziewczyna napisała je sama i skierowała słowa do swoich byłych obiektów westchnień, by ten sposób wyleczyć się z niechcianego uczucia. Łącznie powstało pięć listów, które nigdy nie miały trafić do adresatów.
Jednak ktoś ukradł pudło i wysłał spisane na papierze słowa, które miały wyleczyć złamane serce dziewczyny. Wszyscy chłopcy, w których kiedyś kochała się Lara, otrzymują wiadomości. Całą sytuację można by obrócić w żart, gdyby nie to, że jednym z nich, jest były chłopak starszej z sióstr Song.
W chwili, gdy sięgnęłam po "Do wszystkich chłopców" było już naprawdę głośno o tej książce na całym Instagramie! Na każdej relacji pojawiał się czy to film, czy jego pierwowzór. Wszystkie pozytywne recenzje nastawiały mnie na bardzo dobrą historię. Czy w rzeczywistości okazała się być naprawdę tak dobra?

Na początek skupmy się na książce, na sam koniec wypowiem się na temat filmu. Historia Lary Jean okazała się być przyjemną młodzieżówką, która zapoczątkowuje ciekawą trylogię. Zarówno narracja bohaterki, jak i sama ona przypadła mi do gustu. Książkę czytało się naprawdę lekko i szybko. I w tym miejscu zgodzę się ze wszystkimi, którzy zachwycali się rodziną Covey-Song! Wszystkie trzy siostry prezentują odmienne charaktery, każda jedna jednak jest niezwykła i bardzo sympatyczna. Zdecydowanie Kitty, dla nieznajomych Kathrine, najmłodsza z sióstr okazała się dla mnie najlepszą bohaterką - zadziorna, pewna siebie i nadzwyczaj inteligentna, jak na swój wiek. Lara Jean okazała się być typem szarej myszki, nieśmiałej dziewczyny, która nie chce nikomu sprawiać problemów, jedynie ułatwiać życie. Margot, najstarsza z dziewczyn, budowała swój wizerunek jako twardej, rozsądnej i opiekuńczej kobiety. Dokładając do tej trójki uroczego, niezdarnego w wielu kwestiach, ale kochającego ojca otrzymujemy cudowną rodzinę Covey-Song! I co najważniejsze, jest to nieprzeciętna rodzina, bowiem mamy tu do czynienia z koreańskimi genami!

Porozmawiajmy jednak o tym, o co tak naprawdę się tutaj rozchodzi - listy i chłopaków! Czytając książkę nie mamy problemów domyślić się, jakim sposobem listy trafiły do adresatów, jednak nie o tym tu mowa. Adresaci. Pięciu chłopaków, każdy inny od poprzednika, każdy stanowiący uosobienie zupełnie odmiennych cech. Nie będę się zagłębiać w ich opisy, przyjemność ich poznania pozostawię lekturze. Muszę jedynie wspomnieć, iż szczególnie dwóch chłopaków odgrywa tu bardzo kluczowe role, na szczęście nic więcej na ten temat nie dowiecie się z opisu!

Pomysł na fabułę uznaję za ciekawy. Jenny Han wykreowała znakomite postacie, zarówno pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe (dla przykładu najlepsza przyjaciółka Lary Jean). Historia sama w sobie ma dość wolne tempo, ale dzięki temu mamy możliwość dobrego poznania każdej postaci i śledzenia wydarzeń. A można rzec, że jest ich tu co nie miara!

Książka w mojej opinii jest zdecydowanie lepsza od filmu i to ją w pierwszej kolejności chcę wam polecić! Dlaczego? Powodów jest wiele, a oto tylko kilka z nich!

Ekranizacja "Do wszystkich chłopców, których kochałam" narzuca szaleńcze tempo historii. Wiele wątków zostaje zmienionych lekko lub bardziej, na potrzeby filmu. Najbardziej jednak "uderzającą" zmianą jest zminimalizowanie roli jednego z tytułowych chłopaków. Gdy już przełkniemy ten mankament nadchodzi końcówka filmu, w której już bardzo dużo rzeczy przestaje się zgadzać. Od razu mówię, tak wiem, że to jest adaptacja, która bazuje na książce, jednak wprowadzone zmiany odebrały według mnie dużo uroku tej historii. Nie wspominając już o zakończeniu, które jest spoilerem drugiego tomu - odnoszę wrażenie, iż Netflix specjalnie zakończył film w ten sposób, aby w przypadku jeśli nie podjęli by się nagrania drugiej części, mogli z czystym sumieniem powiedzieć, że historia jest w pewien sposób zakończoną całością. A to już moim zdaniem jest zdecydowanie nie fair. No i inwencja twórcza Netflixa, podobna do tej z drugiego sezonu "13 powodów", ale o tym przekonacie się sami.

Są też jednak plusy tej ekranizacji i jednym z nich są na pewno znakomite kadry, bardzo dobrze dobrane scenografie, jak na przykład świetny pokój Lary Jean, oraz dobrzy aktorzy. Choć początkowo coś mi w nich nie pasowało, to zarówno ich wygląd jako postaci, jak i gra aktorska pod koniec okazały się być dobrze dobrane.

Powracając już do książki, "Do wszystkich chłopców, których kochałam" nie okazało się być dla mnie tak niesamowitą książką, jak oczekiwałam. Jednak przyznaję, że ma ona swój urok, którego nie można jej odmówić. Historia Lary Jean jest naprawdę przyjemna i warta przeczytania! No i zdecydowanie jest to pierwszy raz, kiedy z ręką na sercu mogę szczerze powiedzieć, że książka w stu procentach wygrywa z ekranizacją! Koniecznie dajcie jej szansę, nie pożałujecie :)

Premiera książki była 17 sierpnia, a film możecie obejrzeć na platformie Netflix!

Klikając w logo wydawnictwa zostaniecie przeniesieni do strony, gdzie będziecie mogli zakupić książkę!

Dziękuję!

4 komentarze:

  1. Na pewno przeczytam książkę, bo chcę obejrzeć film. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego serca również szczególnie nie podbiła, ale tak jak mówisz miała swój urok. Mnie ekraniazja bardzo się podobała i chyba zostanie jedną z moich ulubionych. c;

      Usuń
  3. Sama nie wiem.. nie jestem do końca przekonana. Być może kiedyś się skuszę, ale na pewno nie w najbliższym czasie. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 Książkowa Pasja , Blogger