Pod lupą: Trup na plaży i inne sekrety rodzinne
Miło mi powitać was w pierwszym poście z nowej serii, którą mam nadzieję rozwijać na blogu :)
Jak
już pewnie zdążyliście przeczytać nosi ona nazwę "Pod lupą" i skupiać
się będzie na premierach książkowych. W moim zamyśle jest to seria
mini wywiadów z autorami, które mają na celu przybliżenie wam nowego
tytułu. Mam nadzieję, że będzie to coś ciekawego oraz że polubicie tą
serię :)
Jako pierwsza, dzisiejsza premiera - "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" Anety Jadowskiej!
"Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" - pierwszy kryminał wśród dzieł jednej z najlepszych polskich autorek fantastyki. Skąd pomysł, chęć na taki skok w bok?
Po pierwsze - czytam kryminały od dziecka, oglądam filmy i seriale kryminalne częściej, niż jakikolwiek inny gatunek. Nasiąkłam zbrodnią od małej najwyraźniej :)
Myślę, że kwestią czasu było, kiedy go napiszę. A teraz... po prostu złożyło się wiele sprzyjających okoliczności. Raz - kręciła mi się po głowie historia i bohaterka, które stanowczo nie były fantastyczne. Dwa - trafiłam do Ustki i wiedziałam, że ta historia, ta bohaterka i to miasteczko idealnie do siebie pasują. To jak koniunkcja planet, ułożyły się właściwie, by zaskoczyło. Trzy - bardzo mi było potrzebne pisanie czegoś nowego, czego nikt się nie spodziewa, nikt nie czeka, a ja jestem całkiem wolna od oczekiwań i nacisków. To dla mnie element higieny psychicznej, wyzwalające i utrzymujące wysoki poziom satysfakcji z pracy. A cztery - wcale nie mniej ważne - od jakiegoś czasu współpracuję z świetnym wydawnictwem, SQN jest odważne i elastyczne, nie wystraszyli się, gdy powiedziałam, że piszę kryminał, nie naciskali, bym pisała dalej serię, którą wydają, bo czytelnicy zapomną, znudzą się, cokolwiek. Przemek Romańczuk napisał mi "super, czekam!". To jest wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Bo i tak bym napisała Garstkę, ale stresu byłoby więcej.
Jak się czujesz w tych klimatach? Odnajdujesz się równie dobrze, jak w fantastyce czy były pewne problemy?
Nie odnotowałam większych problemów. Na pewno praca się różni, bo ilość researchu do fantastyki jest bez porównania większa. Tu było mniej siedzenia po bibliotekach, więcej rozmów z prawdziwymi ludźmi. Mniej czytania mitologii, więcej lokalnej prasy. Czasami łapałam się na tym, że kusi mnie jakieś miejsce, które aż prosi się o "nadprzyrodzone", ale zdołam się powstrzymać :) Myślę, że są gatunki, w których bym się nie odnalazła, ale tajemnica, zagadka, zbrodnia - to jest częścią mojego pisarskiego DNA, czy realizuję je w kryminale czy fantastycznych powieściach to już kwestie dla mnie drugorzędne. Bo przecież wszystko dyktuje historia i bohater.
Czy możesz zdradzić nam szczegóły pisania "Trupa na plaży"? Co sprawiło Ci największą przyjemność, co było wyzwaniem, a co tylko formalnością?
To proste - najcudowniejszą częścią pisania "Trupa na plaży" było to, że mogłam w każdej wolnej chwili wyskakiwać nad morze, do Ustki. Jako pracoholik nie najlepiej sobie radzę z robieniem przerw i braniem wolnego, a teraz urlop nad morzem podpadał pod research. Idealnie przechytrzyłam moją nerwicę pracoholika.
Wyzwaniem zawsze jest samo pisanie - wymaga ogromu cierpliwości, samozaparcia, wiary w to, że idzie się we właściwym kierunku i że starczy sił.
Nie wydaje mi się, by w pisaniu powieści cokolwiek było tylko formalnością. Nawet wysyłka do wydawnictwa nie była, bo to, że reagowali entuzjazmem i czekali na tę powieść, nie znaczyło, że im się spodoba z automatu i będą ją chcieli wydać.
To zresztą jedna z tych części zawodu, która pozwala nie osiadać na laurach, ale cały czas szukać nowych ścieżek, historii i form. Z jednej strony nie ma wzoru na sukces, więc zawsze jest niepewność. Z drugiej - nie ma wzoru, więc jest wolność ikreacja bez sztywnych ram, jakie dawałby wzór.
Jesteś zdania, że lektura "Trupa" może zaskoczyć czytelników? Przygotowałaś smaczki i niespodzianki?
Zawsze. I prawie wszystkie czytelniki odnajdują. Zdarzają się sytuacje, kiedy jakiś smaczek dla mnie był oczywisty, a pół roku od premiry tylko trzech czytelników napisało do mnie z rozwiązaniem. Nie lubię zdradzać nawet niewielkich detali. Nie chce niczego psuć ani zabierać moim czytelnikom. Niech bawią się jak najlepiej w czasie lektury. I co znajdą, to ich.
Jak w czterech słowach możesz opisać swój najnowszy tytuł?
Czterech słowach? Jestem jedną z tych osób, którym nigdy nie wystarczała pojemność jednego smsa :) Ale spróbuję.
Przytulna. Emocjonująca. Słodko-gorzka. Do pokochania.
Powiedzmy, że mi się udało.
I to by było na tyle, mam nadzieję, że post przypadł wam do gustu, a "Trup na plaży" wydał się bardziej pociągający niż kiedykolwiek. Dajcie znać co sądzicie :)
Jako pierwsza, dzisiejsza premiera - "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" Anety Jadowskiej!
Po pierwsze - czytam kryminały od dziecka, oglądam filmy i seriale kryminalne częściej, niż jakikolwiek inny gatunek. Nasiąkłam zbrodnią od małej najwyraźniej :)
Myślę, że kwestią czasu było, kiedy go napiszę. A teraz... po prostu złożyło się wiele sprzyjających okoliczności. Raz - kręciła mi się po głowie historia i bohaterka, które stanowczo nie były fantastyczne. Dwa - trafiłam do Ustki i wiedziałam, że ta historia, ta bohaterka i to miasteczko idealnie do siebie pasują. To jak koniunkcja planet, ułożyły się właściwie, by zaskoczyło. Trzy - bardzo mi było potrzebne pisanie czegoś nowego, czego nikt się nie spodziewa, nikt nie czeka, a ja jestem całkiem wolna od oczekiwań i nacisków. To dla mnie element higieny psychicznej, wyzwalające i utrzymujące wysoki poziom satysfakcji z pracy. A cztery - wcale nie mniej ważne - od jakiegoś czasu współpracuję z świetnym wydawnictwem, SQN jest odważne i elastyczne, nie wystraszyli się, gdy powiedziałam, że piszę kryminał, nie naciskali, bym pisała dalej serię, którą wydają, bo czytelnicy zapomną, znudzą się, cokolwiek. Przemek Romańczuk napisał mi "super, czekam!". To jest wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Bo i tak bym napisała Garstkę, ale stresu byłoby więcej.
Jak się czujesz w tych klimatach? Odnajdujesz się równie dobrze, jak w fantastyce czy były pewne problemy?
Nie odnotowałam większych problemów. Na pewno praca się różni, bo ilość researchu do fantastyki jest bez porównania większa. Tu było mniej siedzenia po bibliotekach, więcej rozmów z prawdziwymi ludźmi. Mniej czytania mitologii, więcej lokalnej prasy. Czasami łapałam się na tym, że kusi mnie jakieś miejsce, które aż prosi się o "nadprzyrodzone", ale zdołam się powstrzymać :) Myślę, że są gatunki, w których bym się nie odnalazła, ale tajemnica, zagadka, zbrodnia - to jest częścią mojego pisarskiego DNA, czy realizuję je w kryminale czy fantastycznych powieściach to już kwestie dla mnie drugorzędne. Bo przecież wszystko dyktuje historia i bohater.
Czy możesz zdradzić nam szczegóły pisania "Trupa na plaży"? Co sprawiło Ci największą przyjemność, co było wyzwaniem, a co tylko formalnością?
To proste - najcudowniejszą częścią pisania "Trupa na plaży" było to, że mogłam w każdej wolnej chwili wyskakiwać nad morze, do Ustki. Jako pracoholik nie najlepiej sobie radzę z robieniem przerw i braniem wolnego, a teraz urlop nad morzem podpadał pod research. Idealnie przechytrzyłam moją nerwicę pracoholika.
Wyzwaniem zawsze jest samo pisanie - wymaga ogromu cierpliwości, samozaparcia, wiary w to, że idzie się we właściwym kierunku i że starczy sił.
Nie wydaje mi się, by w pisaniu powieści cokolwiek było tylko formalnością. Nawet wysyłka do wydawnictwa nie była, bo to, że reagowali entuzjazmem i czekali na tę powieść, nie znaczyło, że im się spodoba z automatu i będą ją chcieli wydać.
To zresztą jedna z tych części zawodu, która pozwala nie osiadać na laurach, ale cały czas szukać nowych ścieżek, historii i form. Z jednej strony nie ma wzoru na sukces, więc zawsze jest niepewność. Z drugiej - nie ma wzoru, więc jest wolność ikreacja bez sztywnych ram, jakie dawałby wzór.
Jesteś zdania, że lektura "Trupa" może zaskoczyć czytelników? Przygotowałaś smaczki i niespodzianki?
Zawsze. I prawie wszystkie czytelniki odnajdują. Zdarzają się sytuacje, kiedy jakiś smaczek dla mnie był oczywisty, a pół roku od premiry tylko trzech czytelników napisało do mnie z rozwiązaniem. Nie lubię zdradzać nawet niewielkich detali. Nie chce niczego psuć ani zabierać moim czytelnikom. Niech bawią się jak najlepiej w czasie lektury. I co znajdą, to ich.
Jak w czterech słowach możesz opisać swój najnowszy tytuł?
Czterech słowach? Jestem jedną z tych osób, którym nigdy nie wystarczała pojemność jednego smsa :) Ale spróbuję.
Przytulna. Emocjonująca. Słodko-gorzka. Do pokochania.
Powiedzmy, że mi się udało.
I to by było na tyle, mam nadzieję, że post przypadł wam do gustu, a "Trup na plaży" wydał się bardziej pociągający niż kiedykolwiek. Dajcie znać co sądzicie :)
Świetny pomysł na posty.
OdpowiedzUsuńJa nie znałam tej autorki wcześniej i zaczęłam swoją przygodę z nią właśnie od "Trupa na plaży.."
Nie wiem jak autorka piszę fantastykę, ale ta pozycja wyszła jej wspaniale ;)
Pozdrawiam,
https://mieszkajaca-miedzy-literami.blogspot.com/
Bardzo się cieszę :)
UsuńMam nadzieję, że pozostałe tytuły autorstwa Jadowskiej również przypadną Ci do gustu :)
Swietny pomysl na cykl:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńPrzeczytałam już tę książkę i muszę stwierdzić, że bardzo mi się podobała :) Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne tomy serii.
OdpowiedzUsuńRównież trzymam za to kciuki!
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale bardzo mnie intryguje. Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Na pewno warto zapoznać się z twórczością Pani Anety!
Usuń