Do napisania tej recenzji od pewnego czasu zbierałam się w sobie. Niby nic, po prostu kolejna z rzędu recenzja. No właśnie niekoniecznie, ponieważ mowa o książce, która mnie porwała, przemieliła i, mówiąc kolokwialnie, wypluła - "King" autorstwa T.M. Frazier.
Z jednej strony to brzmi, jakbym narzekała. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie. Zupełnie nie spodziewałam się, że ten tytuł tak bardzo mnie pochłonie, ale zadziała się wola autorki. Zarwana noc, na szczęście długie godziny przepełnione czytaniem i rozpaczliwe poszukiwanie drugiego tomu po angielsku do przeczytania w trybie now... Sama prawda. I duża doza szczęścia!
Pokrótce nakreślę wam o czym jest "King". Doe nic nie pamięta, ani skąd pochodzi, ani jak się nazywa. Zmuszona do podjęcia desperackich kroków, aby przeżyć udaje się na imprezę gangu. Sytuacja z minuty na minutę staje się coraz bardziej zagmatwana, a w życie dziewczyny z przytupem wkracza King, świeżo wypuszczony z więzienia mężczyzna, z którym nikt nie chce zadzierać. Fatalne nieporozumienie prowadzi do zatrzymania Doe, a przy okazji nawiązania zaskakującej więzi.
Choć w momencie sięgnięcia po tą książkę byłam przekonana, iż mam do czynienia z gatunkiem dark erotic, na szczęście okazało się, że bardziej można zaliczyć ją do zwykłego erotyka, może romansu. Nie można nadać jej miana arcydzieła, i być może nie jest to literatura najwyższych lotów, ale jednak porywa czytelnika! Dostarczyła mi maksimum rozrywki, uczuć, emocji i za to ode mnie otrzymuje miano znakomitej książki.
Nie obyło się bez paru łez. No dobra, może potoku. Na dodatek autorce udało się sprawić, iż pokochałam niektóre postacie, a dawno mi się to nie zdarzyło. King, Preppy, a chwilami nawet sama Doe to bohaterowie, którzy nie przyprawiają o ból głowy, a o palpitacje serca.
Są jednak rzeczy, których czytelnik łatwo nie wybacza. I ja nie wybaczę autorce zakończenia. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to właśnie ono sprawiło, iż sięgnęłam po kontynuację praktycznie chwilę po odłożeniu tego tytułu, ale mimo wszystko jestem zdania, że taka gra z uczuciami czytelnika jest po prosu zła! (Oczywiście w tym dobrym sensie)
Bardzo kusi mnie, aby już w tym momencie podzielić się z wami odczuciami po zakończeniu drugiego tomu, resztkami woli się przed tym powstrzymuję. Jeśli do tej pory nie sięgnęliście po "Kinga" to musicie to zmienić! Wydawnictwo Kobiece ma nosa do świetnych książek i w przypadku tej nie jest inaczej!
*´¯`*.¸¸.*´¯`* *´¯`*.¸¸.*´¯`*
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Mam w planach tę książkę i jestem jej naprawdę bardzo ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuń