Na szczycie. Właściwy rytm - K.N. Haner 📖


Nareszcie nadeszła chwila, gdy mogę podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami oraz odczuciami związanymi z lekturą "Właściwego rytmu". Co prawda minęło już trochę czasu od premiery, jednak spowalniającym mnie czynnikiem był brak papierowego egzemplarza książki, bez którego nie zrobię zdjęcia do recenzji. Na szczęście na Krakowskich Targach Książki wydawnictwo podarowało mi jeden egzemplarz i wreszcie mogę naskrobać parę zdań o najnowszym tytule autorstwa Haner. Zaczynajmy!

Już na wstępie podkreślmy co niewątpliwie wyróżnia "Właściwy rytm" spośród wydanych do tej pory tytułów - znakomity, prześwietny, cudowny początek! Nie bez przyczyny sypię takimi epitetami. Bowiem początek czwartej części jest prowadzony narracją Seda, która pozwolę sobie dodać wywołuje zaskakujące uczucia! Nie ukrywam, iż do tej pory byłam bardziej fanką Ericka, mimo tego Sed ciągle zajmował małe, ale jakieś miejsce w moim sercu. Rozpoczęcie książki w ten sposób sprawiło, że Erick wyparował, a główny bohater cyklu przywłaszczył sobie cały przeznaczony dla niego obszar! Byłam oczarowana! Jedyny minus to fakt, iż owa narracja nie trwa przez całą książkę :(

Pobawmy się w krótkie podsumowanie bohaterów, które nazwiemy... wzloty i upadki. Kto według mnie zaliczył wzlot, czyli okazał się być lepszą postacią niż poprzednio? Nie szukam daleko - Sed. Dodatkowo w moich oczach zyskał , głównie ze względu na bycie opoką. Nie muszę chyba wspominać o moim ulubionym duecie, który szybuje coraz to wyżej i z każdą kolejną częścią staje się coraz lepszy (tak, w razie wątpliwości, mówię o Simonie i Treyu)? Kto zaliczył upadek? Niestety Erick, Jessica oraz (nikogo to nie zdziwi) matka Seda. Erick i Jess stracili pewną nutę, niestety najwidoczniej ważną, bowiem teraz są niczym rozgotowane i niesmaczne kluski. Co do matki Seda, z części na część staje się ona coraz większą jędzą. Wiedźma i tyle, takie jest moje zdanie.

Jeśli do tej pory byliście zdania, że Kasia w bardzo łatwy i szybki sposób jest w stanie was zszokować lub zaskoczyć, to z tym się zgodzę. Jestem jednak zdania, że tak złamanego serca nie mieliście okazji doświadczyć podczas lektury poprzednich części. Scena, która czeka was we "Właściwym rytmie" powoduje początkowo zatrzymanie akcji serca, a następnie jego całkowite złamanie. To fakt, ciężko temu zaprzeczyć. Wniosek - bez chusteczek nie czytać!

Czy o niczym nie zapomniałam? Krótko podsumuję - wzruszenie, płacz, rozpacz, śmiech, radość, zmartwienie, konsternacja, nienawiść, złość... To chyba wszystko. A nie, jednak nie. Uśmiech i szczęście. Teraz jest idealnie.

Tym razem recenzja opiera się na uczuciach oraz moich emocjach, stąd jej krótkość. Mam jednak nadzieję, że pomimo małej ilości tekstu zdołałam przekazać wam wszystkie uczucia, które towarzyszyły mi podczas lektury. "Właściwy rytm" jest totalnym must have'em dla osób, które pokochały serię Na szczycie oraz świetną propozycją lektury dla tych, co dopiero przekonują się do pióra Kasi. Mogę zapewnić, iż podczas lektury na sto procent nie zabraknie wachlarza przeróżnych emocji!

Jedyne co mi już pozostało, to siąść i opłakiwać wydarzenia z "Właściwego rytmu" do czasu, aż pojawi się finalny tom serii.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 Książkowa Pasja , Blogger