Książka, o której było głośno na zagranicznym booktube'ie oraz bookstagramie. Książka wpadająca w oko, okładka przyciągająca wzrok oraz historia, która może okazać się brutalna i przełomowa... Jak to w końcu jest z "Księżniczką popiołu"?
Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę, kraj i imię. Theo została koronowana na Księżniczkę Popiołów, otrzymując hańbiący tytuł, miała się wstydzić w nowym życiu spędzonym jako więzień.
Przez dekadę była niewolnicą we własnym pałacu. Znosiła niezliczone akty przemocy i kpiny ze strony Kaisera i jego dworu. Była bezsilna, a przeżyć w nowym świecie udało jej się tylko dzięki zakopaniu głęboko w swoim wnętrzu dziewczyny, którą była wcześniej
Pewnej nocy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego. Z krwią na rękach i nadzieją na odzyskanie utraconego tronu, Theo zdaje sobie sprawę, że przetrwanie już jej nie wystarczy. Posiada przy tym broń – umysł ostrzejszy niż jakikolwiek miecz. Przez dziesięć lat Księżniczka Popiołów patrzyła, jak plądrowano jej kraj i niewolono naród. Teraz to wszystko ma się jednak skończyć…
Przyznam szczerze, że do tej pory nie czytałam recenzji "Księżniczki popiołu", ponieważ nie chciałam się nimi sugerować. Stwierdziłam, że na własnej skórze chcę się przekonać co i jak. Dlatego gdy sięgnęłam po ten tytuł, to nawet nie do końca znałam opis. Historia Theo bardzo mnie intrygowała już od pierwszych stron, tym bardziej, iż mamy tu do czynienia z wątkiem podbitego państwa oraz niewoli. I tak, jak początek był niby w miarę spokojny i statyczny, tak już po kilkunastu stronach wkraczamy w akcję, która nas porywa.
Zdecydowanie jest to książka z gatunku porywających, wciągających i niepozwalających się oderwać. Przepełniona akcją, emocjami, dylematami, cierpieniem oraz brutalnością, ukazuje nam opowieść z jednej strony niezwykle trudną i ciężką, a z drugiej fascynującą. Laura Sebastian od początku pokazuje, że nie obawia się opisywania brutalnych scen, nie boi się rozlewu krwi, a co ważniejsze podejmuje się tej tematyki z własnej woli. I wychodzi jej to naprawdę znakomicie.
Nie mogę zapomnieć o wykreowanym przez autorkę świecie. Z początku wydawał mi się w miarę spokojny, ot zwyczajny świat, do którego mamy dołączoną mapkę. Okazało się, że byłam w błędzie. Na scenę wkraczają magiczne kamienie, które użyte przez odpowiednią osobę pozwalają uzyskać niezwykłe zdolności. Zdecydowanie jest to element, który czyni lekturę jeszcze bardziej interesującą.
Moja główna obawa wobec "Księżniczki popiołu" koncentrowała się na postaci głównej bohaterki. Bałam się, że będzie ona infantylna, kiepsko wykreowana lub zwyczajnie będzie postacią nie na miejscu. Na szczęście okazało się, że Theo, nie umiem jej nazywać Theodosia, to imię wydaje mi się zbyt dziecinne w odniesieniu do takiej tematyki, ukazuje się z zupełnie innej strony i przechodzi stopniową przemianę. Jestem bardzo ciekawa jej postępowania w kolejnych tomach i liczę na to, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Największym atutem tego tytułu jednak jest fabuła. Oscylująca wokół kaisera, czyli cesarza, zniewolonego ludu oraz tytułowej księżniczki, skupia się w dużej mierze na intrygach, manipulacjach, dworskich gierkach, przekomarzaniach oraz tak naprawdę walce o przetrwanie. Doliczając do tego wszystkie nagłe zwroty akcji, które niejednokrotnie mnie zaskoczyły, muszę powiedzieć, że fabuła jest dopracowana w szczegółach i dobrze przemyślana. Ma to wielki wpływ na podtrzymywanie zainteresowania czytelnika.
"Księżniczka popiołu" to książka, która okazała się być dla mnie niemałym zaskoczeniem. Od pierwszych stron wywołała u mnie fascynację, sprawiła, że obrałam stronę w konflikcie narodowościowym oraz znalazłam swój ship. I co ważniejsze, sprawiła, że z niecierpliwością oczekuję drugiego tomu. Jeśli będzie on równie dobry pod kątem bohaterów, fabuły oraz zaskakującego stylu, który jest przystępny, wywołuje wrażenie pędzącej akcji oraz zwyczajnie przemawia do czytelnika, to zdecydowanie będzie to znakomita książka!
Dziękuję!
Bardzo miło czytać tak entuzjastyczną recenzję. 😊
OdpowiedzUsuń