Książki Mii Sheridan cenię za ich wyjątkową nutę. Każda niesie ze sobą pewną lekcję, jedna jest piękniejsza od drugiej. Moim numerem jeden pozostaje bez zmian "Bez słów", jednak dzisiaj chcę wam opowiedzieć o "Bez lęku", które jest niezwykle wyjątkowym tytułem wśród dzieł autorki.
Sport był dla Holdena Scotta całym światem. Odnosił wielkie sukcesy, kibice go podziwiali i nie było kobiety, która by mu się oparła. Stracił wszystko, gdy poddał się destrukcyjnej sile sławy i wpadł w ramiona uzależnienia.
W willi położonej w głębi lasu, do której przywiózł go przyjaciel, z dala od wszystkich próbuje dojść do siebie i przewartościować swoje życie. Okazuje się jednak, że nie jest tam sam. W pobliżu posiadłości dostrzega dziewczynę w białej sukience. Niczym nocna lilia nieznajoma ukazuje się w blasku księżyca i znika. By zbliżyć się do niej, Holden musi najpierw zagłębić się w swoją przeszłość, od której chce uciec, i znaleźć odpowiedź na pytanie, kim naprawdę jest.
Na wstępie chcę wyjaśnić jedną kwestię - "Bez słów" pozostaje moją ulubioną historią miłosną autorstwa Sheridan (bezsprzecznie na to zasługuje), ale (!) "Bez lęku" uznaję za najbardziej wyjątkowe dzieło autorki. Dlaczego? Tego dowiecie się czytając dalej post.
Historia Holden Scotta jest niezwykła pod wieloma względami. Gdy wchodzimy do umysłu bohatera i jego oczami obserwujemy Nocną Lilię, wszystko wydaje się zmierzać w kierunku zwykłego romansu. I już w tym miejscu przy tym założeniu jesteśmy w błędzie. Opowieść o sportowcu znanym na całym świecie, z pozoru wydająca się niezwykle płaską opowieścią, nabiera ze strony na stronę niezwykłej głębi. Nie zamierzam wam zdradzać szczegółów, bo to właśnie nutkę tajemnicy uważam za najlepszą stronę tej książki.
Podążając w tym kierunku, podejmijmy wątek. Tajemnica, mrok, niepewność, zagrożenie, strach - wszystkie te elementy przewijają się na kartach tej powieści. "Bez lęku" to zdecydowanie pierwsze dzieło autorki, które ma taki wyjątkowy i misternie skonstruowany klimat. Sheridan nie skupia całej swojej uwagi, jak dotychczas, wyłącznie na bohaterach, idzie o krok dalej i tworzy intrygujące otoczenie oraz fabułę.
I w tym miejscu przyznam, że fabuła tej książki wykracza poza dotychczasowe ramy postawione przez autorkę. Gołym okiem docierając mniej więcej do połowy książki jesteśmy w stanie stwierdzić, iż wykroczyła ona poza swoją strefę "komfortu". Jestem pozytywnie zaskoczona zarówno kreacją bohaterów, jak i kierunkiem, w którym prowadzi prowadzi ich Mia. I ponownie, nie zdradzę nic, pozwolę wam to odkryć na własną rękę.
I choć autorka eksperymentuje, stara się pokazać nam coś nowego, z czym być może nie miała do tej pory styczności, to trzeba przyznać, iż wyszło jej to doskonale. Książka wciąga, intryguje, z każdą kolejną stroną coraz mocniej przyciąga, aż w końcu nie pozwala się oderwać do samego końca. A jej lektura? To sama przyjemność. Momentami wymieszana z tytułowym lękiem, zastanowieniem, konsternacją i zdumieniem.
Jak wspomniałam na początku, "Bez lęku" to tytuł, który moim zdaniem zasłużył na miano najbardziej wyjątkowego dzieła autorki. Zdecydowanie przyczynił się do tego fakt, iż jest to pierwsze dzieło, które nie tyle zagrało na mojej duszy i emocjach, ile zaskoczyło mnie całkowicie, sprawiło, że zastanawiałam się, co przeoczyłam, co mi umknęło i, no cóż, zbierałam szczękę z podłogi. Również na podstawie dosłownie kilku fragmentów pozwoliłam sobie uznać to dzieło jako wyjątkowe dla samej autorki, bowiem we wspomnianych fragmentach zawiera ona cząstkę swojej duszy i poświęca jej chwilę rozważań. Ten wątek bardzo mi się podobał, szczególnie, iż czułam, że jest w pełni autentyczny.
Podsumujmy krótko tą tajemniczą recenzję. "Bez lęku" to naprawdę świetny tytuł autorstwa Mii Sheridan, przy lekturze którego tym razem nie skupicie się na wątku miłosnym, a na całej jego otoczce. Pozwolicie mydlić sobie oczy, by po chwili zrozumieć, iż autorka wywiodła was w pole. A koniec końców uśmiechniecie się i podsumujecie lekturę jednym słowem: znakomita.
Dziękuję!
Recenzja intrygująca, książkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuńCiągle sobie obiecuję, że przeczytam coś od tej autorki. W końcu muszę to zrobić.
OdpowiedzUsuńFakt, początek w którym wspominasz o sportowcu itp może nie do końca jest tym co przypadło mi do gustu... Jednakże postać kobiety w białej sukience nie pozwala inaczej jak dodać tę pozycję do listy "PRZEYCZTAM!" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
rozchelstanaowca.blogspot.com
Hmm czuję się zaintrygowana po twojej recenzji. ;) Czytałam "Calder" oraz "Eden" tej autorki i bardzo mile je wspominam (rugi tom był gorszy od pierwszego, ale i tak wart przeczytania - jeśli jeszcze nie czytałaś to polecam :D).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Ale piękne zdjęcie! Kocham autorkę za "Bez pożegnania"! Po tę książkę na pewno sięgnę w przyszłości!
OdpowiedzUsuńDzięki tej recenzji, jeszcze bardziej nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ją kupić. I na pewno od razu po kupieniu, zacznę ją czytać. A ,,Bez słów'' to jedna z najpiękniejszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja i śliczne zdjęcie, które zachęciło mnie do kliknięcia :)
https://czytelnia1.blogspot.com/