"Miłość, która przełamała świat" to tytuł, który przyciągał mnie do siebie odkąd tylko pojawił się wśród zapowiedzi. Jego przepiękna okładka z miejsca mnie zauroczyła, a opis wydał się interesujący i zachęcił mnie do zapoznania się z historią. Czy była warta uwagi? Zapraszam na krótką recenzję!
Przepiękna opowieść o słodko-gorzkim końcu dzieciństwa, gdy marzymy nie tylko o naszej przyszłości, lecz także o tysiącach dróg, którymi nie odważyliśmy się podążyć.
Od samego początku powiedzmy sobie szczerze - ta książka ma w sobie pewną nutę, którą można zdefiniować jako coś dziwnego. Książka przedstawia naprawdę ciekawy zamysł na oryginalną fabułę, która jest dopracowana i obmyślana. Autorka dba o to, by czytelnik wiedział o co chodzi, dlatego jeśli pojawiają się pojęcia, których możemy nie rozumieć, to spieszy nam ona z pomocą i wyjaśnieniem. Doliczając do tego bardzo ciekawy styl pisania sprawiający, że książkę czyta się niezwykle szybko, otrzymujemy przepis na znakomitą powieść.
Jednak podczas lektury naprawdę trzeba się pilnować, nie można nawet na chwilę odpuścić. Skupienie jest wymagane, aby nadążać za wydarzeniami, bowiem podczas czytania następuje tu mnóstwo zmian. Przejdźmy teraz do tytułowej miłości. Autorka pokazuje nam, że prawdziwa miłość istnieje pomimo przeszkód, a walka o nią jest warta każdej kropli potu.
Bohaterowie są realni, jednak ich historia to coś zupełnie oderwanego od rzeczywistości. I uważam, że jest to znakomite połączenie. Początkowy zamysł na książkę został w pełni wykorzystany, a jego potencjał nie został utracony. Lekturę umila nam to uśmiech na twarzy, to łezka kręcąca się w oku - zdecydowanie nie towarzyszy nam tu nuda. Na pewno tytuł ten mogę polecić osobom gustującym w młodzieżówkach i lekkich romansach. "Miłość, która przełamała świat" to zdecydowanie pozycja, która nie tylko nie zawiedzie was pod kątem powtarzalności, ale także pozwoli przyjemnie spędzić popołudnie!
Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz