K. A. Linde to autorka znana mi do tej pory tylko z wciągających i pełnych emocji romansów. Gdy więc sięgałam po jej serię The Ascension, byłam pełna obaw czy autorka poradzi sobie z tak odmiennym gatunkiem literackim. Po lekturze czas na krótkie podsumowanie!
"The Society" to czwarty tom serii kontynuujący losy Cyrene Strohm. Aby nie zdradzać szczegółów osobom, które jeszcze nie rozpoczęły przygody z tym cyklem, nie będę mówić nic o konkretnego na temat wydarzeń.
"The Society" to czwarty tom serii kontynuujący losy Cyrene Strohm. Aby nie zdradzać szczegółów osobom, które jeszcze nie rozpoczęły przygody z tym cyklem, nie będę mówić nic o konkretnego na temat wydarzeń.
Nie mogę odpuścić zachwytu nad okładką! Co prawda każda jedna okładka serii The Ascension robi wrażenie, przyciąga wzrok i wprowadza w klimat książki, jednak "The Society" odznacza się pewnego rodzaju pazurem. Tak jak "The Affiliate" cechuje się aurą tajemnicy, "The Bound" oraz "The Consort" swoistym dystansem i elegancją, tak czwarty tom może pochwalić się okładką pełną żywych barw, ognia, a nawet i smokiem. Idealnie pasuje to co klimatu książki i oddaje jej charakter!
Jeśli sięgacie po książkę i cieszy was jej objętość, to na pewno nie będziecie narzekać w przypadku "The Society"! Bowiem ta cegiełka liczy około sześciuset stron, co nie tylko robi wrażenie, ale również cieszy każdego fana serii. I co ważniejsze, nie jest to sześćset stron, które niezwykle was zmęczy, a wręcz przeciwnie! Przygotujcie się na niesamowite zwroty akcji, niezwykły świat oraz znakomitych bohaterów! Nadal nie jesteście przekonani? To co powiecie na smoki? Mamy tu jakiś ich fanów? Wydaje mi się, że ciężko znaleźć osobę, której nie fascynowałyby te mityczne stworzenia!
Styl K. A. Linde, którym cechuje się ta seria odbiega od tego, który poznałam do tej pory. I nie mówię tego w negatywnym znaczeniu. Autorka nadal sprawia, że czytelnik wręcz połyka jej książkę i z niecierpliwością śledzi dalsze losy bohaterów. Do tego dochodzi piękna barwa języka. Nic dodać, nic ująć. No i oczywiście nie mogło zabraknąć tu wątku miłosnego!
Na zakończenie najważniejsze - cliffhanger! Nie ma nic lepszego, bądź gorszego, jak kto uzna, niż dobry cliffhanger! A uwierzcie mi, Linde pod tym względem w żadnym stopniu nie zawiodła. Czemu? Musicie się sami przekonać, a ja wracam do wyczekiwania tomu piątego...
Dziękuję autorce!
Nie, nie, tym razem odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZ chęcią kiedyś przeczytam <3
OdpowiedzUsuń