Po fenomenalnej pierwszej części
cyklu Mony Kasten „Begin again”, która całkowicie mnie porwała i zauroczyła,
przyszła pora na „Trust again”, czyli historię poświęconą przyjaciołom głównych
bohaterów. Czy w przypadku tej książki można mówić o syndromie drugiego tomu?
Czy opowieść dorównała swojej poprzedniczce?
Ona postanowiła skończyć z miłością. On nie chce z niej zrezygnować.
Od pierwszej chwili, gdy zobaczyła Spencera Cosgrove, Dawn wiedziała, że ma poważny problem. Spencer jest seksowny, szarmancki i pogodny, idealnie w jej typie, i od razu zaczyna z nią flirtować. Dawn jednak przysięgła sobie, że nie zwiąże się już z żadnym mężczyzną. Za bardzo cierpiała, gdy zaufała niewłaściwemu człowiekowi, za bardzo boli rana, jaką była jego zdrada. Ale Spencer nie daje za wygraną. A kiedy okaże się, że i on skrywa bolesną tajemnicę, Dawn zrozumie, że nie zdoła oprzeć się temu, który stawia jej świat na głowie…
Zupełnie, jak w przypadku „Begin
again”, „Trust again” wciąga od pierwszych stron. Dopiero rozpoczęłam lekturę,
byłam może na dwudziestej stronie, a wiedziałam, że nie dam rady się oderwać.
Bohaterowie urzekli mnie i sprawili, że ich historia była niezwykle
interesująca. Spencer jest uroczy, można by rzec pełen uroku, który potrafi
zdziałać cuda, a na dodatek pociągający. Działał na mnie niczym magnez, gdy
tylko się pojawiał, nie umiałam mu się oprzeć. Z Dawn miałam maleńki, tyci
problem, bowiem momentami zdarzało jej się być irytującą, a jej wybory i
postępowanie były ciężkie do zrozumienia, ale koniec końców okazała się być
bohaterką sympatyczną. Z interesującym hobby. Dziewczyna pasjonuje się pisaniem
historii erotycznych w internecie.
W seriach młodzieżowych lub
romansach, w których główna rola przeskakuje na przyjaciół lub znajomych
bohaterów zawsze sprawdzam czy autorka nie porzuca poprzedników. Jestem zdania,
że postacie pierwszego tomu są równie ważne, co te drugiego, i również
zasługują na uwagę. W tej kwestii najwidoczniej zgadzam się z Moną Kasten,
ponieważ dba ona o to, aby x i y pojawili się w „Trust again” i na dodatek
odgrywali naprawdę dużą rolę w historii. Oczywiście nie brakuje również
zabawnych scen z ich udziałem.
Co ważne, podczas czytania
zupełnie nie czuć tempa lektury. Strony przelatują nam między palcami, a fabuła
pędzi w zawrotnym tempie. Świadczy to o świetnym stylu i dobrze dobranym języku.
Książka charakteryzuje się przyjemnymi dialogami, wyważoną ilością opisów,
humorem i lekkością. Dzięki temu stanowi idealną lekturę na lato.
Zarówno Dawn, jak i Spencer mają
przeszłość, z którą cały czas się zmagają. Wiążące się z nią konsekwencje
odbijają się echem na życiu bohaterów i wpływają na ich wybory oraz zachowanie.
Dawn została zraniona, jednak w mojej opinii niektóre jej reakcje są
przesadzone. Spencer natomiast dzielnie stawia czoła przeszłości i jest
znakomitym przykładem osoby, która jest świadoma swoich czynów i dokłada
wszelkich starań, aby nie popełniać błędów. Zdecydowane z tej dwójki, to on
jest osobą pokutującą za przeszłość i jednocześnie walczącą o lepsze jutro.
„Trust again” to kolejna piękna
historia Mony Kasten o bólu, zaufaniu, walce z demonami, wybaczaniu innym i
samemu sobie oraz podążaniu na przód. Muszę przyznać, że ta historia bardziej
przypadła mi do gustu niż „Begin again”, głównie ze względu na Spencera. Bardzo
dobrze dobrana playlista idealnie komponuje się z charakterem książki i stanowi
idealne tło dla historii. Serdecznie polecam ten tytuł, ponieważ zdecydowanie
jest wart uwagi. Ja cierpliwie, bądź nie :), czekam na tom trzeci i trzymam kciuki, aby był równie znakomity!
Premiera "Feel again" 22 sierpnia!
Dziękuję!
Przede mną jeszcze pierwszy tom.:)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą serią. Jestem ciekawa czy mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńNie znam serii, ale po takiej opinii muszę się zapoznać z oboma tomami! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń