Nowe nazwisko na polskim rynku wydawniczym, dwa budzące wiele sprzecznych emocji tytuły - powitajmy Tijan i jej "Antybrata" oraz "Fallen Crest Akademia"!
Już na wstępie zajmijmy się wspomnianymi emocjami. Dlaczego twierdzę, że Tijan budzi tak sprzeczne odczucia? Ponieważ czytałam i oglądałam już wiele recenzji jednego i drugiego tytułu i są one mocno podzielone. Niektórzy mówią, że autorka zmarnowała świetny pomysł na fabułę, inni zachwycają się jej twórczością i nie mogą doczekać następnego tytułu. Do której grupy zaliczam się ja?
W tym przypadku opowiadam się po stronie fanów. Definitywnie. Do tej pory miałam okazję przeczytać tylko "Akademię" i to o niej wam opowiem, ale "Antybrat" pojawi się na blogu już niedługo!
Cechą stylu Tijan, która mnie urzekła była niezwykła naturalność. Niezwykła ze względu na poczucie, iż autorka nie wymusza na bohaterach żadnych zachowań, akcja toczy się własnym tempem, a książka sprawia wrażenie, jakby napisała się sama. Wiem, głupio to brzmi, ale takie są moje odczucia. Naturalność zawarta w "Fallen Crest" sprawiła, że poczułam się częścią wykreowanej rzeczywistości, jej bohaterką.
Świat Sam rozpada się na kawałki w chwili, gdy matka oznajmia jej, iż zakochała się i zostawia ojca dziewczyny. Jakby tego było mało przeprowadzka do nowego domu i nowej rodziny czeka również Sam. Ojczym oraz dwaj przyszywani bracia to ostatnie czego w tej chwili może ona potrzebować. Na dodatek 'rodzeństwo' nie pała do siebie sympatią. Jak odnaleźć się w chaosie i po drodze nie dać się zwariować?
Styl to jeden z aspektów "Akademii". Drugim jest główna bohaterka. Szczerze, dawno nie spotkałam się z tak naturalną, twardo stąpającą po ziemi bohaterką. Dziewczyna nie daje sobie wejść na głowę, jest nieugięta w pewnych kwestiach oraz impulsywna. Ostatnia cecha nadaje jej jeszcze lepszego charakteru. Nic, ani nikt nie może stanąć na jej drodze i jej znieważyć. Nie ma takiej opcji.
W tej recenzji będę się wielokrotnie powtarzać, ale co poradzić. O czym jeszcze chcę wspomnieć? Tempo rozwoju akcji. Znakomite, wyważone, idealne, no i naturalne. Jest to duża zaleta książki, ponieważ sytuacje, w których bohaterowie widzą się po raz pierwszy i od razu bez chwili wahania zaczynają zdzierać z siebie ubrania jest, bądźmy szczerzy, mało realna. Tijan w swoim dziele oferuje wolne, ale nie wywołujące uczucie nudy tempo.
Na zakończenie mogę dodać, iż obu braci, Masona i Logana, bardzo polubiłam i nie mogę się doczekać części im poświęconych. Również z niecierpliwością wyczekuję drugiego tomu "Fallen Crest Rodzina".
Jeśli czytaliście lub oglądaliście już jakieś recenzje "Akademii" i nadal nie jesteście pewni czy warto sięgnąć po ten tytuł, pozwólcie mi ująć to następująco - nie wahaj się, nie masz nic do stracenia, jedynie do zyskania nową, ulubioną autorkę!
Dziękuję!
Nigdy dotąd nie słyszałam o tej autorce, ale jak tylko zobaczyłam tę okładkę, od razu zabrałam się za opis i zaczęłam poważnie zastanawiać nad zakupem tego tytułu.
OdpowiedzUsuńNie jestem typem romantyczki, unikam tego gatunku jak ognia, jednak czasem zdarza się, iż całkiem przypadkiem taki mnie zainteresuje. Tak było w tym przypadku, ale nie byłam pewna czy mimo wszystko nie spotka mnie uczucie żenady, odwiecznie mi towarzyszące przy tego typu lekturach, jednak po twojej opinii wydaje mi się, że mogę to przetrwać, baaa, nawet przeżyć świetne chwile z bohaterami "Fallen Crest".
Pozostaje mi jedynie zapisać książkę na listę. :D
Pozdrawiam Lex May
Świetna recenzja! Okładka zniechęcała mnie do tej powieści, (powinnam przestać oceniać książki po okładkach XD) jednakże Twoja recenzja była tak pozytywna i przepełniona energią, że chyba jednak skuszę się na tę powieść.
OdpowiedzUsuń